Niegdyś to kobiety urządzały mieszkanie, dostawały „wolną rękę” swoich partnerów, aranżowały „M” w nawet najmniejszych szczegółach. Dziś coraz częściej spotykamy mężczyzn, którzy czynnie angażują się w upiększanie wnętrz. I tu może wystąpić konflikt na drodze wyboru mebli, koloru ścian, czy dodatków, który zepsuje frajdę z urządzania mieszkania.
 
Zacznijmy od rzeczy banalnej, choć jak się okazuje, wcale nie takiej częstej – rozmowie. Zapytajmy naszej drugiej połowy, jak wyobraża sobie styl, w którym zaaranżujemy nasze cztery kąty. Możemy przejrzeć wspólnie magazyny wnętrzarskie, odwiedzić strony internetowej dedykowane wnętrzom, czy mieszkania pokazowe firmy Invest Komfort. Tam z pewnością znajdziemy inspirujące zestawienia, które zastosujemy u siebie. Omówmy wspólnie co nam się podoba, a czego byśmy nie chcieli wprowadzać do swojego „gniazda”.

Ustalmy razem kolorystykę wnętrz. Zastanówmy się, w otoczeniu jakich barw lubimy przebywać, a które nas po prostu drażnią. Jeśli trudno będzie nam dojść do konsensusu, wybierzmy barwy bezpieczne i neutralne. W przypadku gdy jedna osoba stawia raczej na nowoczesność, a druga uwielbia otaczać się staromodnymi rzeczami, postawmy na styl eklektyczny, zmieszanie obu kierunków może przynieść ciekawe i zaskakujące rozwiązania.

Jeżeli w jednym z nas drzemie stylista wnętrz – amator, odpuśćmy, dajmy jej pełną swobodę w aranżowaniu przynajmniej jednego pomieszczenia. Z pewnością przyniesie to dużo radości, a przy tym zostaniemy docenieni, że wykazaliśmy się pełnym zaufaniem do „umiejętności wnętrzarskich” naszej drugiej połowy.

Pary, które mają jedno zainteresowanie, którym podobają się te same style, identyczne barwy są ogromną rzadkością. Jak wszędzie indziej, starajmy się odnaleźć kompromisy, nie kłóćmy się o źle dobrany dywan czy drażniący kolor ścian. Szanujmy siebie nawzajem, własne opinie i gusta. A co najważniejsze, cieszmy się sobą i dachem nad głową, który dla wielu jest nadal największym marzeniem.